Podstawą nauki w
seminariach nauczycielskich była systematyczna praktyka w działających przy
nich szkołach ćwiczeń. Tu Zofia poznała młodą wówczas nauczycielkę Marię
Kosiorek (później Semeńczuk), która wprowadziła ją do harcerstwa. Przez przeszło 70 lat (aż po grób) przyjaźń ta
przetrwała zawieruchy wojny, komunizmu i przywiodła
nawet Marię do pracy w naszej szkole w Kadłubie. Harcerstwo miało duży wpływ na
kształtowanie charakteru i postaw Zofii, współpracę z innymi oraz życiowe
wybory.
Przynależność
do przedwojennego harcerstwa określała
wartość i postawę jego członków. Zobowiązywała do czystości myśli i uczuć, pracy nad sobą, dążenia do dzielności i odwagi w
życiu. Uczyła stałej gotowości do działania,
ofiarnej służby dla bliźnich i dla Polski. Pobudzała do heroicznych
czynów, do bohaterstwa i narażania życia.
Zofia zakładała i
kierowała drużynami harcerskimi, szkoliła zastępy nowych drużynowych, organizowała i prowadziła
obozy harcerskie. W czasie wojny konspiracyjnie pomagała rodzinom uwięzionych. Po
wojnie dalej aktywnie działała w harcerstwie, do roku 1950 gdy na znak protestu
przeciwko zmianom ideowym w ZHP oddała swoją książeczkę harcerską.
Prawdziwą harcerką
nigdy nie przestała być. Wyniesione z harcerstwa doświadczenia, metodykę i
obrzędowość przeniosła na grunt naszej placówki, w której zaczęły działać
drużyny Nieprzetartego Szlaku. Zarażała swą pasją młode pokolenie kadry
pedagogicznej i opiekuńczej. Z ich pomocą
otwierała chłopcom drzwi na świat, pokazując że życie to nie tylko nauka, praca
i służba, ale też radość, przygoda, zabawa, zdobywanie nowych doświadczeń. Dzięki jej pasji i zaangażowaniu chłopcy
zwiedzili Polskę wzdłuż i wszerz na wycieczkach, obozach letnich, zimowych i
koloniach.
Tradycja ta
dalej jest u nas z entuzjazmem kultywowana. Co roku wyjeżdżamy całą
szkołą
(kadra i uczniowie, również poruszający się na wózkach
inwalidzkich) na kilkudniowe wycieczki, tzw. Zieloną szkołę,
organizujemy
rajdy, wyjazdy pozwalające poznać i doświadczać świat poza Kadłubem.
Po
zdobyciu uprawnień pedagogicznych w 1935 r. Zofia pełna zapału i planów chciała
podjąć pracę. Okazało się, że dla nowych nauczycieli jej nie ma. Pracowała więc
po kilka godzin w różnych szkołach i na kursach dla żołnierzy analfabetów. Po
wybuchu wojny została przez okupanta przydzielona do pracy w Fabryce Papieru
Fotograficznego w Bydgoszczy. Nie bacząc na trudy wojny, wykazując ogromną
odwagę i patriotyzm, podjęła się tajnego nauczania polskich dzieci. Przypłaciła
to aresztowaniem i wywiezieniem do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück w 1940
r.
Co czuje człowiek
wyrwany nagle ze swojego środowiska i wrzucony do piekła?
W dostosowaniu się do
warunków obozowych pomogły Zofii modlitwa, młodość, zaradność, a przede
wszystkich umiejętności zdobyte w harcerstwie i braterstwo dusz z innymi
uwięzionymi harcerkami. W konspiracji założono drużynę „Mury”, a Zofia podjęła
ryzyko prowadzenia lekcji z j. polskiego i historii. Potajemnie dokarmiała
współtowarzyszki niedoli, bo pracowała w obozowej kuchni.
Pomimo radości Zofii z cudownego
odzyskania wolności i powrotu do Polski w 1942 r., był to dla niej bardzo
trudny czas. Podejrzliwość znajomych i ciągłe wypytywanie, nieprzychylne
przypuszczenia, nie pomagało zapomnieć o obozowym koszmarze.
Wkrótce potem znowu podjęła trud tajnego nauczania.
Po wyzwoleniu pracowała
w punkcie dożywiania Polaków wracających z wojny.
Opiekowała się też obłożnie
chorymi niemieckimi starcami pozostawionymi przez uciekającego z Bydgoszczy
wroga. Ona – która od Niemców doświadczyła tyle złego, jak miłosierny samarytanin
zajęła się potrzebującymi, bez względu na brak akceptacji jej postawy przez
innych Polaków.
Ta determinacja i
miłość bliźniego, znalazła później odzwierciedlenie w jej pracy w naszej
placówce, gdy odnosiła się z życzliwością i szacunkiem do każdego mieszkańca,
pracownika, gościa czy przyjezdnego. Była
osobą zasadniczą, ale elastyczną: z jednej strony uczyła wszystkich odwagi w głoszeniu swoich
przekonań, z drugiej potrafiła iść na kompromis i włączać do współpracy ludzi o
innych poglądach.
Dopiero po wyzwoleniu Bydgoszczy
w 1945 r. Zofia po 10 latach od zdobycia kwalifikacji pedagogicznych otrzymała
pracę w polskiej szkole jako nauczyciel
j. polskiego i historii. Jej radość szybko przygasła, bo zaczął się w szkołach
ideologiczny terror w duchu marksizmu – leninizmu.
Zofii wychowanej w
duchu głębokiego patriotyzmu opartego na wartościach chrześcijańskich coraz
trudniej było się odnaleźć w nowej rzeczywistości. W 1954 r. zmarła jej
przybrana matka i Zofia została sama. Ale był z nią Bóg, który postanowił
pełniej wkroczyć w jej życie.
Była osobą głęboko
religijną. Była też jedną z prekursorek kultu Miłosierdzia Bożego.
Postanowiła iść do
klasztoru i dopięła swego pokonując
wszystkie bariery w postaci wieku (miała 40 lat), trudności formalnych z
porzuceniem posady i braku odpowiednich środków finansowych na tzw. posag
zakonny.
Spotkała na swojej
drodze siostrę swojej harcerskiej przyjaciółki. To ona s. Irena Szmelter (późniejsza
następczyni s. Zofii na stanowisku dyrektora DPS w Kadłubie) pomogła jej
wstąpić do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi. Przyjęła imię
zakonne Maria od Serafinów i po 6 letnim pobycie w klasztorze w 1962 r. złożyła
śluby wieczyste. Już jako siostra pracowała w Domu Dziecka w Klemensowie, a
później została skierowana do Kadłuba.
|